Maryla Rodowicz

Maryla Rodowicz - Niedziela Z Anio³Ami lyrics

Your rating:
Ballada bêdzie o tem, 

jak którejœ tam niedzieli 

podeszli do mych okien anieli. 

Lakierki mieli czarne, 

smokingi mieli z³ote 

i chyba jeszcze na mnie ochotê. 

Ochota moi z³oci, 

to rzecz normalna zgo³a, 

lecz ta trafi³a w locie anio³a. 



Mówi¹ chodŸmy razem do miasta, 

jesteœ przecie¿ wirem niewiasta. 

W mieœcie bêdzie ubaw i basta, 

fors¹ chcemy trochê poszastaæ. 

Mamy tego wiêcej ni¿ trzeba, 

za bilety lewe do nieba. 

Tobie przecie¿ siê nie przelewa, 

chocia¿ ci¹gle œpiewasz i œpiewasz. 



Zgodzi³am siê nareszcie 

i nieœli mnie na rêkach 

i gra³a mi na wietrze sukienka. 

A¿ ksiê¿yc siê rozchmurzy³, 

zerkaj¹c na to wszystko, 

a ponoæ jest on du¿ym artyst¹. 

Artysta moje z³otka, 

to rzecz normalna zgo³a, 

lecz gorzej jeœli spotka anio³a, 

lecz gorzej jeœli spotka anio³a. 



Potem posz³o ju¿ na ca³ego 

szampan, kawior, czardasz Montiego 

Do grosika, do ostatniego 

i do rana bieluteñkiego. 

Wreszcie w parku œwit nas obudzi³ 

i szaleñstwo ca³e ostudzi³. 

Pomyœla³am nieŸle wœród ludzi, 

tu siê nawet anio³ nie nudzi. 

Potem posz³o ju¿ na ca³ego 

szampan, kawior, czardasz Montiego...
Get this song at:
bol.com
amazon.com

Copyrights:

Author: ?

Composer: ?

Publisher: ?

Details:

Language: German

Share your thoughts

This form is protected by reCAPTCHA and the Google Privacy Policy and Terms of Service apply.

0 Comments found